Biography

The Bullseyes pokażą ci, jak bawić się muzyką
O sobie mówią: „twój ulubiony zagraniczny zespół z Polski”. A inni o ich muzyce piszą: „energia, szaleństwo!”. The Bullseyes to jeden z najciekawszych, młodych zespołów na rockowej scenie.
Autor: Tomek Doksa
Przeczytasz w 7 min07.08.2024 · 9:58 UTC+2
Dowiedz się więcej

Bullseye Landing - film dokumentalny
40 min
Oglądaj
Bullseye to z angielskiego środek tarczy, to też bohater komiksowego i filmowego świata Marvela. Pod nazwą „Bullseye Landing” kryje się też imponujące osiągnięcie Łukasza Czepieli – polskiego pilota, który jako pierwszy w historii wylądował samolotem na przeznaczonym dla śmigłowców helipadzie hotelu Burdż Al Arab w Dubaju. Średnica lądowiska miała ledwie 27 metrów! Łukasz pytany przez nas kiedyś, jakiej muzyki słucha, wymieniał m.in. zespoły Metallica, Korn czy Iron Maiden. Ale do jego niesamowitego lądowania pasowałyby też nagrania polskiego zespołu – nomen omen – The Bullseyes. Rockowego, energicznie grającego duetu Mateusza Jarząbka i Dariusza Łukasika, którzy w 2024 roku wydali swój drugi album „Polish Sweethearts”. „Ta płyta to rockowy kopniak, jakiego od dawna na polskiej scenie szukano” – pisaliśmy o ich debiucie. Druga płyta też kopie, aż miło.

40 min
Bullseye Landing - film dokumentalny
Jak wylądować samolotem na dachu ikonicznego wieżowca w Dubaju? Cóż, potrzebujesz dużo planowania, pilota, maszyny i jeszcze czegoś…

Zobacz więcej
polski +10
Co The Bullseyes powiedzą o „Bullseye Landing” Łukasza Czepieli?
The Bullseyes: Musimy przyznać, że to dość szalony wyczyn. Trzeba być naprawdę odważnym, by robić takie rzeczy.
Słuchając waszej muzyki odnosi się wrażenie, że wam też szaleństwa nie brakuje.
Robimy od początku taką muzykę, jakiej sami chcemy słuchać. Uwielbiamy grać rock'n'rolla, lubimy adrenalinę, która wyzwala się w studiu i na scenie, ale nie jest tak, że podobnie wygląda całe nasze życie. Żyjemy dość spokojnie, na wsi.
Dlatego założyliście zespół, żeby w The Bullseyes trochę tą sielanką ruszyć?
Jesteśmy doskonałymi dowodami na to, że nie trzeba być rock'n'rollowcami 24/7, żeby dobrze rock'n'rollować. (śmiech) Ale rzeczywiście jest w naszym życiu coś takiego, że kiedy spotykamy się, wyzwala się z nas niecodzienna energia. Która przekłada się potem na piosenki. Wspólne granie jest dla nas bardzo specyficznym wydarzeniem, podczas którego i my staramy się dać z siebie wszystko, i jak najwięcej też z tego wyciągnąć.
Pierwszą płytę wydaliście w 2020 roku, drugą cztery lata później. To, jak na dzisiejsze realia, dość długa przerwa. Musicie się słuchaczom przedstawiać na nowo.
Na pewno dobrze pamiętasz, co się działo w 2020 roku w Polsce i na świecie. Wydaliśmy płytę, ale nie zagraliśmy koncertów, bo zamiast koncertów walczyliśmy z pandemią. Nasz debiut przeszedł więc trochę niezauważony. Myśleliśmy, że po jakimś czasie sytuacji się uspokoi i będziemy mogli w końcu gdzieś z nim wystąpić, ale 2021 wyglądał podobnie. Chcieliśmy robić nowe piosenki, ale nie mogliśmy grać koncertów, docierać z nimi do ludzi. Zastanawialiśmy się nawet, czy tak będzie wyglądać nasze życie jako młodych artystów? Muzyka od początku miała być taką rzeczą, którą się przede wszystkim bawimy. A zamiast się bawić, sfrustrowani siedzieliśmy w domach.
The Bullseyes
The Bullseyes
© The Bullseyes / mat. prasowe
Mateusz zaczął wtedy wyświetlać się w sieci nie z muzycznymi, a humorystycznymi klipami.
I te zaczęły iść naprawdę dobrze. Okazało się, że ludziom taki content się podoba, co z kolei bardzo mi pomogło. Bo zdjęło ciśnienie z muzyki. Ta od początku miała być taką rzeczą, którą się wyłącznie bawimy. Ale nagle ktoś nam tę zabawę popsuł. Darek na szczęście ma drugą pasję – fotografię, ja z kolei znalazłem dla siebie miejsce w sieci, gdzie mogłem też komunikować się z odbiorcami, ale w inny sposób.
Zostałeś tiktokerem. Bardzo zabawnym, trzeba przyznać.
To wszystko ewoluowało dwustronnie. I content na TikToka, i muzyka. Stwierdziliśmy, że skoro ten pierwszy działa, to zróbmy tego więcej także w zespole. Stąd wzięło się śmielsze przemycanie humoru na koncertach. Zaczęliśmy więcej takich elementów wplatać w nasz zespół, bo też nam samym sprawiało to dużo zabawy. Kiedy teraz rozmawiamy planujemy już jesienią tego roku zrobić operę rockowo-storytellingowo-humorystyczną, nazwijmy ją w ten sposób. Koncertową i komediową opowieść o ludziach, którzy chcą zostać gwiazdami rocka. Będzie dobry rock, dobry humor i efekty specjalne.

Dzisiaj mówicie o sobie: twój ulubiony zagraniczny zespół z Polski. Od pierwszej płyty konsekwentnie nieśpiewający po polsku.
Kiedy zaczynaliśmy, żyliśmy w otwartym świecie i chcieliśmy, by nasza muzyka była równie otwarta na świat. Jak już wcześniej ustaliliśmy, pierwsza płyta ukazała się chwilę przed pandemią, drugą zaczęliśmy pisać w jej trakcie, ale wciąż z nadzieją, że zaraz to wszystko się skończy. Więc ten obraz otwartego świata wydawał nam się całkiem realny, dążyliśmy do niego. Ale w międzyczasie stało się inaczej – świat nadal był dla nas zamknięty, a polska muzyka zaczęła się mieć wyjątkowo dobrze.
Media społecznościowe nie pomagały?
Zanim powstał pierwszy album, romantycznie zakładaliśmy, jak dotrzemy za pomocą płatnych działań np. na Facebooku do słuchaczy za granicą. Bo widziałem jak to robią muzycy w 2019 roku i nikt tego nie robił dobrze. Facebook pomógł nam znaleźć wielu fanów w Meksyku, do tej pory to kraj, w którym naszą muzykę odtwarza się najczęściej. Dostawaliśmy też fajne sygnały np. z Argentyny, innych krajów i czuliśmy, że: „O, fajnie, dzieje się! Może coś z tego będzie”. Ale znowu wracamy do pandemii i podciętych skrzydeł. Później zmieniliśmy taktykę i skupiliśmy się na krajach bliżej Polski. Udało nam się pojechać na mały tour po Łotwie, a dzięki „pieskowemu” contentowi Mateusza zainteresowały się nami Czechy, Słowacja, Litwa… Co dodatkowo zabawne, bo Mateusz wrzuca na TikToka i Instagrama rzeczy po polsku, więc okazało się, że z polskim udało nam się dalej dotrzeć niż z angielskim.
A jednak! Polska górą.
(śmiech) Górą. I bierzemy to już pod uwagę pracując nad naszym nowym pomysłem, wspomnianą operą rockową. Cały czas wyciągamy wnioski i staramy się jednocześnie w naszych kolejnych działaniach tak dziś pracować, by iść do przodu, ale przy tym się nie frustrować. Znamy mnóstwo zespołów, które grają dłużej niż my, ale stoją w tym samym miejscu. My chcemy iść naprzód, powoli, w swoim tempie, ale konsekwentnie przed siebie. Nie interesuje nas granie np. w Berlinie czy Dreźnie tylko po to, by tam zagrać. Interesuje nas koncert, na który przyjdą ludzie, którzy nas znają albo chcą poznać. Dlatego cały czas pracujemy nad swoją rozpoznawalnością i dotarciem do słuchaczy.
Jeden z numerów na waszej drugiej płycie nosi tytuł „I'm on fire”. Ustalmy na koniec - to o was?
Działamy po swojemu. Drugi album powstawał zdecydowanie inaczej niż pierwszy. Przy debiucie ważny był dla nas aspekt muzyczny, ale i marketingowy. Chcieliśmy dotrzeć z naszą muzyką jak najdalej. Drugą płytę zamykaliśmy z innym podejściem. Nie mieliśmy przy niej już takiego ciśnienia. Nie traktowaliśmy jej jak „naszej krwawicy”, ale podeszliśmy do niej i do tego, co się miało wydarzyć po premierze, na luzie. Jest takie powiedzenie: dla swojej rodziny jesteś w stanie pracować ciężko, ale dla sławy i rozgłosu jesteś w stanie zajechać się na śmierć. I niestety wśród młodych artystów bardzo często widać, jak za daleko to u nich idzie. Jak wpędzają się w dół, z którego później ciężko się wydostać. Dlatego w The Bullseyes chcemy skupić się teraz na tym, na czym zależało nam na samym początku – na zabawie muzyką. Nie zastanawiamy się, czy coś, co nagramy będzie sukcesem, czy nie. Po prostu cieszymy się każdym elementem tego rock'n'rollowego procesu.

8 min
Prze-lotne Pytania: Margaret
Co w modzie znaczy zwrot „prêt-à-porter”? I do jakiej grupy instrumentów należy klarnet?Zobacz, jak Margaret poradziła sobie z pytaniami i powietrznym show Łukasza Czepieli.

Bullseye Landing - film dokumentalny

Edit this wiki

Don't want to see ads? Upgrade Now

Similar Artists

API Calls

Scrobble from Spotify?

Connect your Spotify account to your Last.fm account and scrobble everything you listen to, from any Spotify app on any device or platform.

Connect to Spotify

Dismiss